poniedziałek, 27 października 2014

Zakupy!

Zakupy włóczkowe! Czyż może być lepszy początek tygodnia? Zabrzmi banalnie, ale to napiszę: paczka z włóczkami jest jak czekoladka, którą za moment weźmiesz do ust. Niby wiadomo, czego się spodziewać, a jednak podekscytowanie przed pierwszym kęsem ogromne ;-)
Dziś dotarły do mnie zakupy z e-dziewiarki i magicloop. Kupiłam przede wszystkim Malabrigo Rios na gruby sweter, skorzystałam też z obniżki na włóczki Dropsa, przyjechała więc do mnie Lima na czapki oraz Alpaca na chusty.

Oto Malabrigo Rios w kolorze Playa w całej okazałości! Mam już wypróbowanego malabrigowanego Socka i Arroyo, teraz przyszedł czas na Riosa. Włóczki są, niestety, drogie, ale warte swojej ceny.



I jeden moteczek w kolorze Archangel, to zakup mojej najwspanialszej koleżanki Ewy, z przeznaczeniem na czapkę. Piękny jest! Zaczynają mnie kusić takie kolory, bo generalnie raczej szaro-bura jestem...


A tutaj Dropsy



I jeszcze prezenty od sklepów włóczkowych :-) To tygrysy lubią najbardziej! Krówki i pachnidła od magicloop oraz piękna urodzinowa torba od e-dziewiarki. Wielkie dzięki!


Zanim już ostatecznie zbankrutuję mam zamiar dokonać jeszcze jednego włóczkowego zakupu. Czaję się na włóczkę Holst Samarkand na oversizowy, lekki sweter... Tylko koloru jakoś nie mogę wybrać... I to już będzie absolutnie koniec w tym roku! Chyba... ;-)))

wtorek, 21 października 2014

Cały ten jazz...

Właściwie niespecjalnie lubię robić czapki. Ale w tej zakochałam się od pierwszego wejrzenia :-) Już sama nazwa - All that Jazz - wystarczy, żeby chwycić druty w ręce. A tu jeszcze uroda czapki niezwykła :-) Drugi egzemplarz już się robi...








Czapa zrobiona jest według projektu Hani Maciejewskiej "All that Jazz". Wzór jest świetnie napisany, czapka ma idealną szerokość i długość, trzeba tylko, oczywiście, pamiętać o odpowiednim dobraniu drutów i włóczki. Ja skorzystałam z jakiejś bardzo starej, bez metek, zalegającej mi w szafie.
Choć doświadczenie dziewiarskie mam już baaaardzo długie, to ciągle uczę się czegoś nowego. Tym razem było to elastyczne nabieranie oczek - German Cast On.

Swoja drogą chętnie bym się na jakiś jazzowy koncert wybrała... W mojej nowej czapce oczywiście...

A czapek nigdy dosyć, więc już się rozglądam za kolejnym modelem do wydziergania... :-)

Gosia, dzięki wielkie za zdjęcia!

Co robią koty po godzinach?

Ech, jest tyle spraw, którym warto poświęcić czas...
Niektóre koty nade wszystko kochają jednak motki, włóczki, przędze, sznureczki... Mój kot jest właśnie taki. Lubi, gdy motek turla się po podłodze albo gdy można się na nim wygodnie ułożyć i w ten sposób trochę popilnować przed złodziejami... Nie mam więc żadnego wyboru: muszę robić na drutach, żeby kot miał odrobinkę rozrywki ;-) Czy są jakieś inne powody mojej miłości do dziergania?... Nie, absolutnie nie... ;-)

Do tej pory o niektórych moich robótkach rozprawiałam tu. Teraz jednak postanowiłam poświęcić im oddzielne miejsce, nie można przecież trzymać dwóch kotów w jednym worku...

Na dobry początek: włóczka, którą ostatnio mam na drutach... Dzierga się z niej projekt Justyny Lorkowskiej "Breaking the Waves". To mój pierwszy raz z Filcolaną Arwettą Classic i już planuję kupić kolejny kolor na następny sweterek :-) Włóczka jest bardzo fajna, o takiej grubości, jaką lubię najbardziej, czyli około 400 metrów w 100 gramach.



Uff, pierwszy post jest chyba najtrudniejszy... Szczęśliwie, mam go już za sobą :-)
Pozdrowienia! :-)