Ech, jest tyle spraw, którym warto poświęcić czas...
Niektóre koty nade wszystko kochają jednak motki, włóczki, przędze, sznureczki... Mój kot jest właśnie taki. Lubi, gdy motek turla się po podłodze albo gdy można się na nim wygodnie ułożyć i w ten sposób trochę popilnować przed złodziejami... Nie mam więc żadnego wyboru: muszę robić na drutach, żeby kot miał odrobinkę rozrywki ;-) Czy są jakieś inne powody mojej miłości do dziergania?... Nie, absolutnie nie... ;-)
Do tej pory o niektórych moich robótkach rozprawiałam tu. Teraz jednak postanowiłam poświęcić im oddzielne miejsce, nie można przecież trzymać dwóch kotów w jednym worku...
Na dobry początek: włóczka, którą ostatnio mam na drutach... Dzierga się z niej projekt Justyny Lorkowskiej "Breaking the Waves". To mój pierwszy raz z Filcolaną Arwettą Classic i już planuję kupić kolejny kolor na następny sweterek :-) Włóczka jest bardzo fajna, o takiej grubości, jaką lubię najbardziej, czyli około 400 metrów w 100 gramach.
Uff, pierwszy post jest chyba najtrudniejszy... Szczęśliwie, mam go już za sobą :-)
Pozdrowienia! :-)
Ha to ja się pierwsza wpiszę pod pierwszym postem :-) Będę zaglądać bo lubię takie robótki bardzo. I zazdroszczę - ja mam do tego dwie lewe ręce :-)
OdpowiedzUsuńCześć Ewo! Akurat Tobie to talentów nie brakuje, nie nabierzesz mnie na te dwie lewe ręce :-) Miło bardzo Cie tu widzieć! :-)
UsuńJak to mówią pierwsze koty za płoty:) A do tego w takich kuszących odcieniach szarości, pozdrowienia:)))
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńPozdrawiamy Cię Beatko. Kasia K. i Ewa S.
OdpowiedzUsuńCześć dziewczyny! :-)))
Usuń